Kilka refleksji z marcowego transportu do Kijowa. Pogoda była wybitna, granica poszła w obie strony w czasach rekordowych (dzięki współpracy z Благодійний Фонд Янголи Миру i wzorowym dokumentom od Svetlana Khrystyniuk), więc tym razem po rozpakowaniu rzeczy udało się nam przejść na spacer w okolice Placu Niepodległości (ukr. Майдан Незалежності) i Pałacu Maryjskiego (ukr. Маріїнський палац) – barokowej rezydencji położonej na prawym brzegu Dniepru, w pobliżu siedziby Rady Najwyższej, należącej do Kancelarii Prezydenta. Powrót tym razem dla odmiany nie trasą żytomierską, ale warszawską – z przygodami, ale co się macie denerwować…
Wieźliśmy:
>> mleko modyfikowane.
>> wózki inwalidzkie.
>> żywność.
>> ubrania.
PS. Ponieważ zawsze jest dużo pytań o to, jak w Kijowie naprawdę jest, to dla porządku melduję, że normalnie: po drodze blokposty przy wjeździe do każdej większej miejscowości, uzbrojone po zęby wojsko i zabezpieczone workami z piaskiem budynki w centrum miasta, codzienne nocne alarmy przeciwlotnicze i nocne rosyjskie ataki dronów / rakiet na blok, w którym śpisz. Albo na szczęście – ten blok kawałek dalej.
Nie łudźmy się, że jest lepiej, bo minęły 2 lata. Albo 10 lat.
Ten post ma jeden komentarz
Hi, this is a comment.
To get started with moderating, editing, and deleting comments, please visit the Comments screen in the dashboard.
Commenter avatars come from Gravatar.